Do strony tytułowej

  Parafia Strachocka  

  Sanktuarium Świętego Andrzeja Boboli  

  Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej  

  Informacje dla pielgrzymujących do Strachociny  

  Mówi ksiądz Proboszcz, Józef Niżnik  

W Strachocinie Pochodzenie Formacja "Duszochwat"
Męczeństwo Dzieje kultu Święty Patron
Modlitwy W literaturze Encyklika Linki

Sanktuarium Świętego Andrzeja Boboli w Strachocinie

krzyż

Kult Świętego Andrzeja w Strachocinie

      Kult św. Andrzeja Boboli w Strachocinie rozpoczął się 16 maja 1988 roku, gdy w sposób uroczysty do świątyni zostały wniesione relikwie Świętego i umieszczone w nowym ołtarzu poświęconym św. Andrzejowi. Od tego dnia kult z każdym rokiem rozwija się bardzo dynamicznie i obejmuje coraz to większą rzeszą wiernych. Być może dlatego, że św. Andrzej postrzegany jest tutaj, jako skuteczny orędownik ludzkich modlitw. A może same początki kultu wzbudzają ludzkość ciekawość i prowadzą ich do Strachociny. 

Zresztą sama postać św. Andrzeja, Patrona Polski jest bardzo ciekawa i budząca wiele pytań. Choćby to, jak on sam wzbudził kult w Kościele, gdy pojawił się w Kolegium Jezuitów w Pińsku w 45 lat po swojej męczeńskiej śmierci i powiedział: jestem wasz współbrat Andrzej Bobola. A potem wskazał na swoją trumnę, którą kazał odnaleźć w podziemiach i oddzielić od innych. Jak się okazało było w niej ciało zachowane od rozkładu. 

W Strachocinie podobnie pojawiała się proboszczom nieznana postać kapłana w XX wieku. Dopiero ks. Józef Niźnik po czterech latach odważył się zadać jej pytanie: kim jesteś? i czego chcesz? - i usłyszał odpowiedź: Jestem Święty Andrzej Bobola. Zacznijcie mnie czcić w Strachocinie. Wpierw z usłyszaną nowiną udał się do Ordynariusza, a potem do Jezuitów w Warszawie, by zweryfikowali "tajemnicze objawienie". Gdy okazało się, że św. Andrzej jest tak oryginalny w inicjowaniu kultu, dalsze prace przygotowawcze do rozpoczęcia kultu przebiegały spokojnie. Pojawiająca się postać, przestała przychodzić.

Uroczystościom rozpoczęcia kultu św. Andrzeja Boboli w Strachocinie przewodniczył ks. bp Ignacy Tokarczuk, ordynariusz przemyski. Podczas kazania powiedział: "Najmilsi, w dniu tak ważnym, historycznym wprost dla tutejszej parafii, modlimy się gorąco (...) aby przez Jego wstawiennictwo obdarzył nas pokojem, obdarzył lepszą przyszłością, obdarzył czasami, kiedy będzie rządziła prawda, miłość, sprawiedliwość, pokój (...) Dzisiaj trzeba zaśpiewać: raduj się, Ziemio Strachocińska, raduj się Ziemio Sanocka, bo wydałaś wielkiego Świętego, wielkiego Męczennika, Wielkiego Bohatera i wielkiego Patrona."

Od tamtego dnia mija w roku 2008, 20 lat. Wiele się wydarzyło w tym czasie. Św. Andrzej stał się patronem Akcji Katolickiej w archidiecezji przemyskiej. Kościół parafialny w Strachocinie stał się sanktuarium św. Andrzeja Boboli na prawach diecezjalnych. Na Bobolówce 12 maja 1987 roku została poświęcona nowy ołtarz polowy. A Strachocinę nawiedzili w tym czasie bardzo zacni pielgrzymi: ks. kard Józef Glemp, ks. kard Kazimierz Świątek z Białorusi, liczni biskupi z Polski, ojcowie jezuici z nowicjuszami i wiele tysięcy wiernych. Powstało też kilka prac magisterskich i dyplomowych o kulcie św. Andrzeja Boboli w Strachocinie. Co roku, po kilka razy nawiedza sanktuarium ks. abp Józef Michalik, przewodnicząc uroczystościom ku czci św. Andrzeja, a także biskupi pomocniczy. W "Księdze Cudów" zapisanych jest ponad 200 świadectw, wśród których są uzdrowienia z choroby nowotworowej, nawróceni grzesznicy, czy dar potomstwa.

Wielką pomocą w szerzeniu kultu św. Andrzeja Boboli w Strachocinie odgrywają Siostry zakonne z Niepokalanowa Żeńskiego. Po latach wydaje się czymś oczywistym, że św. Andrzej je sprowadził z dalekiej Japonii, do Strachociny, by teraz zatroszczyły się o pielgrzymów.  
Aby pokochać to miejsce trzeba tu przyjechać.

 

krzyż

Św. Andrzej jest w Strachocinie piętnaście lat w znaku Świętych Relikwii
(zaproszenie do Strachociny na uroczystości w maju 2003
)

      16 maja 1987 roku w dniu liturgicznego wspomnienia męczeńskiej śmierci św. Andrzeja Boboli Proboszczowi ze Strachociny po raz kolejny zjawiła się nieznana postać wypowiadając następujące słowa: Jestem św. Andrzej Bobola. Zacznijcie mnie czcić w Strachocinie.
      Wydarzeń jakie miały miejsce przez wiele dziesiątków lat na plebani w Strachocinie nikt nie wiązał z postacią Świętego Andrzeja Boboli. Przypuszczano raczej, że zjawiająca się proboszczom postać potrzebuje pomocy. I rzeczywiście potrzebowała pomocy, ale jakże innej aniżeli sądzono. Przychodząca postać wyjaśniła, że nie trzeba jej pomagać w zbawieniu ale trzeba ją w Strachocinie czcić.
      Dlaczego tutaj?
      Na to pytanie nikt do dziś nie może dać autorytatywnej odpowiedzi. Wiele wskazuje na to, że św. Andrzej mógł się tu urodzić. Ale on sam nigdzie o tym nie napisał. A może dzierżawcy królewskiej wioski, Bobolowie to jego bardzo bliscy krewni? Ojciec Poplatek w książce "Błogosławiony Andrzej Bobola" stawia hipotezę, że św. Andrzej urodził się w Strachocinie. Jednak czy da się to udowodnić, skoro w dotychczasowych dokumentach na taką wzmiankę nigdzie nie natrafiono. Jestem Małopolanin - sam się tak określał Święty Męczennik w dokumentach zakonnych.
      A więc dlaczego chciał, aby go tutaj czczono?
      To na pewno jest jego tajemnica, którą być może z czasem da się odkryć. Jedno jest pewne, że skuteczność jego modlitw w tym miejscu jest znacząca. Dlatego z roku na rok coraz więcej ludzi pielgrzymuje na modlitewne spotkanie ze Świętym w Strachocinie i powierza mu tutaj swoje prośby. Pielgrzymują tu ludzie bo słyszą w czasie uroczystych modlitw nowennowych choćby takie podziękowania:
      - Święty Andrzeju Bobolo przed dwoma laty, kiedy moja żona przeszła poważną operację onkologiczną, przybyłem do ciebie, aby w sanktuarium strachocińskim prosić Boga o przywrócenie jej zdrowia za twoją przyczyną. Dziś czuje się dobrze. Dziękuję za to i proszę o dalsze wstawiennictwo i opiekę. (wierny sługa)
      - Dziękuję św. Andrzeju Bobolo za cudowne uleczenie mojej piersi z guza rakowego (lekarz)
      - Dziękuję ci św. Andrzeju za to, że uratowałeś moją córkę od śmierci i mogła urodzić szczęśliwie wnuka. Nadal proszę cię o opiekę nad nią i cała rodziną (twoja niegodna służebnica)
      Czcimy go tutaj dlatego, że sam to powiedział. Jednak może się rodzić pytanie: czy Święty mógłby o takich sprawach mówić z ludźmi? Aby choć trochę uspokoić nasze wątpliwości warto powrócić do początków kultu Andrzeja Boboli w Kościele Powszechnym. Bowiem wydarzenie jakie miało miejsce w Pińsku 16 kwietnia 1702 roku pozwala nam inaczej spojrzeć na to, co wydarzyło się w Strachocinie.
      Ksiądz Poplatek tak pisze o tym wydarzeniu: Rządy kolegium pińskiego spoczywały od stycznia 1702 roku w rękach Marcina Godebskiego - człowieka nieugiętego charakteru, energicznego administratora i męża głębokiej nauki. Gdy niebezpieczeństwa zagrażające bytowi kolegium z każdym dniem wzrastały Godebski popadł w pewnego rodzaju rozterkę duchową i przemyśliwał nad sposobami jak uchronić kolegium i jego domowników od nieszczęść, kogo uprosić na obrońcę, który by swoim potężnym ramieniem osłonił kolegium lub przynajmniej osłabił siłę nadciągającej burzy. Trudno było coś postanowić w sytuacji rozbicia społeczeństwa na różne stronnictwa i obozy. W tej beznadziejnej sytuacji Godebski szukał natchnienia w modlitwie. Modlitwy rektora sprawiły, że sam Bóg przyszedł mu z pomocą. Kiedy po modlitwach wieczornych w niedzielę 16 kwietnia 1702 roku zmęczony troskami Godebski ułożył się na spoczynek - ukazał mu się wtedy nieznany jezuita, z którego miłej i pociągającej twarzy biła jakby nieziemska jasność. Uczynił on najpierw Godebskiemu wyrzut, że szuka protektorów tam gdzie ich znaleźć niepodobna i zapowiedział, iż on, Andrzej Bobola, zamordowany przez Kozaków otoczy kolegium opieką pod warunkiem, że rektor poleci odszukać jego ciało pochowane we wspólnej krypcie pod kościołem i umieści je oddzielnie od innych. Po tych słowach Męczennik znikł.
      W Strachocinie także powiedział co trzeba zrobić i zniknął i od tamtego wydarzeniu ani razu już się nie pojawił. Dlaczego? Spełniono jego prośbę. W tym roku mija piętnaście lat od sprowadzenia jego Relikwii do kościoła parafialnego w Strachocinie. Parafia otrzymała je od Ojców Jezuitów z Warszawy. (...)
      Od tamtego dnia, co miesiąc w 16-tym dni miesiąca odbywają się uroczyste modlitwy umożliwiające wiernym oddawanie czci św. Andrzejowi Boboli. W miesiącach letnich (od maja do października) połączone są one z uroczystą procesją z relikwiami Świętego na Bobolówkę, gdzie odprawiana jest msza św.
      Największe jednak są uroczystości majowe związane z datą męczeństwa św. Andrzeja Boboli. W tym roku po raz pierwszy czcić będziemy w maju św. Andrzeja, jako nowego Patrona Polski. Będzie to okazja do wyrażenie wdzięczności Bogu za to, że spełniło się częściowo proroctwo Świętego o jego patronacie nad Polską. Będzie to też okazją do podziękowania za 15 lat obecności relikwii Męczennika w kościele parafialnym.
      Na te uroczystości zapraszamy do Strachociny wszystkich czcicieli św. Andrzeja Boboli.

ks. Józef Niżnik
Strachocina, maj 2003.

 
krzyż

List pasterski o św. Andrzeju Boboli na Wielki Post 2007
Ks. Abpa Józefa Michalika

Drodzy Bracia i Siostry

Drodzy Czciciele św. Andrzeja Boboli

  Są wydarzenia, które zaistniały w historii raz jeden, ale ich wartość tworzy w kolejnych latach nową historię, promuje refleksję, wzory zachowań i czyny. Chciałbym dziś nawiązać do pewnego wydarzenia, które miało miejsce dokładnie 350 lat temu.

16 maja 1657 roku zginął w Peredylu, koło Janowa na Polesiu, na terenach dawnej Rzeczpospolitej, niezwykły, gorliwy misjonarz ksiądz Andrzej Bobola, który był 49 ofiarą krwawych prześladowań pośród jezuitów w tamtym okresie.

Andrzej urodził się w 1591 roku na Bobolówce w Strachocinie na terenie diecezji Przemyskiej i tutaj został ochrzczony. Wychowany w katolickiej rodzinie od najmłodszych lat nie tylko poznawał naszą wiarę ale wrastał w nią, coraz bardziej wiązał się i utożsamiał z żyjącym w Kościele Chrystusem. Słowa i czyny Zbawiciela: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie" (Łk 9,23), "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19), "Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien." (Mt 10,38), stawały się powoli sposobem jego myślenia i życia.

Po ukończeniu szkoły odbył nowicjat w Wilnie i tam został przyjęty do Zakonu Jezuitów, oraz wyświęcony na kapłana. Szybko zasłynął jako dobry organizator i wybitny kaznodzieja. Ludzie nie tylko słuchali go chętnie, ale nawracali się i zmieniali życie. Swoim słowem i łaską porywał katolików, prawosławnych i protestantów. Nazywano go "duszochwatem". Jego autorytet i sława rosła nieustannie, ale niestety, wyzwalała nienawiść wrogów. W okrutnych, wyszukanych mękach zginął 350 lat temu, ale nie "zszedł ze sceny", nie przestał kochać Pana Boga i swej Ojczyzny, nie przestał troszczyć się o ludzi. Zaczął to tylko czynić inaczej.

Po raz pierwszy sam dał o sobie znać w 45 lat po męczeńskiej śmierci, w czasie oblężenia miasta, kiedy to ukazał się we śnie ks. Godebskiemu rektorowi Kolegium w Pińsku mówiąc, że ks. rektor szuka pomocy nie tam gdzie powinien i że to on pomoże strapionym zakonnikom jeśli odnajdą jego ciało i pochowają je oddzielnie. Dokonano tego, otoczono modlitwą ciało Męczennika i wtedy okazało się, że wokół Andrzeja Boboli zaczynają dziać się rzeczy niezwykłe. Ludzie doznawali cudów i łask. Do jego trumny szli królowie (np. król August został uzdrowiony), oraz ludzie prości, szli prosić i dziękować, gdyż wszystkim z woli Bożej przychodził z pomocą.

To do niego i z nim modlono się i odprawiano procesje w roku 1920, kiedy na osłabioną Polskę, tuż po odzyskaniu wolności napadły wojska sowieckie. Zwycięski "Cud nad Wisłą" nastąpił podczas intensywnych modlitw do Matki Bożej i po zakończeniu nowenny do św. Andrzeja Boboli. Z oblężonymi w Warszawie modlił się ówczesny nuncjusz apostolski Achille Ratti, który później jako papież Pius XI kanonizował św. Andrzeja Bobolę w 1938 roku w Rzymie.

Papieże znali historię Janowskiego Męczennika ze Strachociny. Nabożeństwem darzył go, Pius XII, który swoją ostatnią, krótką ale ważną encyklikę poświęcił św. Andrzejowi, nazywając go "Niezwyciężonym atletą Chrystusa" (16.V.1957). Papież poruszył w tym dokumencie ważne sprawy dla Polski, chociaż troską obejmował cały Kościół i swoją wizją wybiegał daleko w przyszłość. Nazwał tam Polskę "przedmurzem chrześcijaństwa" (antemurale christianitatis) stwierdzając, ze nasza ojczyzna i nasz naród był zawsze wierny Chrystusowi i że obrona prawdziwej wiary wiąże się wprawdzie z koniecznością ofiar, ale jest i pozostanie naszą misją dziejową wyznaczoną przez Opatrzność.

Andrzej Bobola na twardszej niż granit cnocie pokory zbudował swoje życie duchowe. Bóg pokornym łaskę daje i dzięki temu o. Andrzej doszedł do wielkich blasków świętości. Kochał nade wszystko Boga i ludzi a nie siebie i dlatego rozkochiwał dusze w Jezusie, pozyskiwał ludzi dla Kościoła i nawracał ich na właściwą drogę życia. On już wtedy wiedział, że Polska winna być nie tyle mocna militarnie czy ekonomicznie, co silna moralnie, bo cóż po liczbie żołnierzy jeśli będą sprzedajni, cóż po bogactwie kupców, magnatów i biznesmenów jeśli swe dobra zdobywają krzywdą ludzką, wbrew prawu i potem wywożą je za granicę. Należy przypomnieć, że od roku 2002 święty Andrzej Bobola jest Patronem Polski, której przychodził z pomocą w różnych, trudnych momentach jej dziejów.

Nic dziwnego, ze Papież zachęcał Polaków, aby obchodząc "trójwiekową rocznicę męczeństwa św. Andrzeja Boboli, rozważali głęboko wzniosłe jego cnoty i budzili w sobie poczucie obowiązku wstępowania w jego ślady" (tamże).

  Drodzy Bracia i Siostry,

Z całą odpowiedzialnością za dary Boże trzeba i dziś przypominać, że Pan Jezus raz na zawsze wyraził swoją wolę, abyśmy poznali prawdziwego Boga i pamiętali o zbawieniu, o życiu po śmierci, które osiągamy, jeżeli będziemy pełnić wolę Bożą.

Wśród zaleceń naszego Zbawiciela jest troska o zbawienie wszystkich ludzi: "Idźcie i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19). A więc, wszelkimi sposobami mamy głosić ewangelię, bronić jej, wykładać i szerzyć. Jest to zadanie dla kapłanów i świeckich, dla Akcji Katolickiej, Stowarzyszeń i Wspólnot Katolickich, dla rodziców, nauczycieli i wszystkich środowisk. Poznać Słowo Boże, przeżywać prawdę, że "Bóg jest miłością" (1 J 4,8) i zachęcać do czynów z miłości nawet jeśli spotkamy się z niezrozumieniem czy prześladowaniem. Oto najważniejsze dziś zadanie.

Nie przemogą Kościoła ci, którzy zamęczyli świętego Andrzeja, ani nowocześni prześladowcy, którzy zabili ks. Władysława Findysza, błogosławionego męczennika ze Żmigrodu, czy księdza Jerzego Popiełuszkę, a także tylu innych kapłanów i świeckich. Nie przemogą Kościoła i jego Ewangelii ci, którzy dzisiaj, wypominając nasze biskupie i kapłańskie słabości zapominają, że siłą Kościoła nie są ludzie, ale jest żyjący w nim Jezus Chrystus, który przebacza grzechy zachęcając do nawrócenia: "idź w pokoju i nie grzesz więcej" (por. J 8,11). Przykład św. Andrzeja Boboli przypomina dziś mocniej niż kiedykolwiek obowiązek uczciwszego, bardziej ofiarnego życia wszystkich chrześcijan: biskupów, księży, zakonów i świeckich. Jedynie święci są pełnymi świadkami Chrystusa i sku­tecznymi siewcami Ewangelii.

Wielki Post rozpoczął się środą popielcową od wielkiego oczyszczania Kościoła. Powrót do prawdy i nawrócenie jest zawsze potrzebne, ale fałsz intencji polega na tym, że oczyszczenia chcą niekiedy dokonywać ci, którzy ten Kościół, jego kapłanów i wiernych po II wojnie światowej brukali, szkalowali i łamali, a nawet męczyli i zamykali do więzień. Nie przestali nas i w ostatnich latach szkalować, wmawiając światu, że naród, który złożył najwięcej ofiar przy ratowaniu Żydów w czasie II wojny światowej bywa oskarżany jako antysemicki. Dziś próbuje się z kolei wmówić nam, że Kościół, który w Polsce najmocniej opierał się ideologii komunistycznej nie ma prawa do godnej historii z okresu powojennego, bo prześladowcy siłą lub naciskami złamali kilku jego kapłanów, którzy zresztą w większości wypadków uczciwością życia i pracą naprawili chwilową słabość i pokazali, kto był przyczyną ich załamania, a kto jest siłą ich duchowego odrodzenia.

  Drodzy Bracia i Siostry,

Dzielę się dziś z Wami moim głębokim przekonaniem, że i w najbliższych latach będzie toczony bój o obraz wiary i rolę Kościoła w Polsce, w Europie, w świecie. Chodzi tu o to czy religia ma pozostać sprawą formalną, prywatną, właściwie martwą czy żywotnie i twórczo będzie obecna w życiu prywatnym i publicznym. Chodzi o to czy w ustanawianych prawach uszanuje się Boże przykazania chroniące wszystkich, także najsłabszych i biednych, czy Bóg będzie miał w życiu ludzi i narodów należne sobie pierwsze miejsce. Jeśli bowiem o losach świata będą decydować sami ludzie tylko dlatego, że zdobyli władzę, ze mają siłę i pieniądze, wtedy stajemy już o krok od niebezpieczeństwa przemocy i niesprawiedliwości. Sługa Boży Jan Paweł II przestrzegał, że demokracja bez etyki łatwo przeradza się w totalitaryzm. Warto o tym pamiętać. Warto zaufać bardziej Bogu niż lu­dziom, a jeśli ludziom to takim, którzy nie lekceważą Boga i słabego, biednego człowieka.

Mówię o tym, bo jestem przekonany, że trzeba prostować myślenie i przestrzegać przed niebezpieczeństwami. Wierzę, że wszystko zależy od naszego umiejętnego i mądrego poder­wania się do czynów. Możemy przy tym liczyć na Bożą pomoc, na wstawiennictwo Matki Naj­świętszej, na interwencję św. Andrzeja Boboli i naszych świętych.

Jan Paweł II na progu wolnej Polski mówił z nadzieją: "jestem dobrej myśli. Polacy już nieraz umieli być wolnymi. Umieli swoje umiłowanie wolności przekształcać w twórczość" (Płock 7.VI.1991), "Wiele z tego, co będzie jutro, zależy od zaangażowania się dziś dzisiejszego pokolenia chrześcijan" (Częstochowa 15.VI.1991).

A zatem to wiara, sumienna praca i ofiarny trud naszych kapłanów oraz ludzi gotowych poświęcić życie dla Boga i Chrystusa, dla Ojczyzny i drugiego człowieka zdecydują o losach naszych i naszego narodu. Takich ludzi gorącej wiary i wielkiego poświecenia bardzo potrzeba naszemu światu i naszemu narodowi. Widzimy ich niewielu, bo pewnie nie lubią się reklamować, ale niech wytrwają, patrząc na przykład i modląc się o pomoc nowego Patrona Polski św. Andrzeja Boboli. On sam już wielokrotnie przypominał o mocy swojego wstawiennictwa. Uruchomi je i ujawni także dziś. Oto dlaczego z ufnością modlimy się do niego słowami Papieża Piusa XII z jego niezwykłej encykliki, niech Polska i każde polskie serce poczuje się "przedmurzem chrześcijaństwa, bo Bóg tę właśnie rolę narodowi polskiemu przeznaczył" (Pius XII). A więc odwaga w wyznawaniu wiary i obrona zasad życia według Ewangelii staje się zadaniem każdego z nas, zadaniem Kościoła w naszej Ojczyźnie.

Pius XII nie krępował się powiedzieć przed światem już w 1957 roku o "roli polskiego narodu" w zachowaniu jedności i męstwa w wierze. Nie wstydzę się i ja - wbrew wielu małodusznym - przypomnieć zachętę wielkiego Papieża: Bracia Rodacy "Postępujcie nadal mężnie, ale z tą odwagą chrześcijańską, która idzie w parze z roztropnością i z tą mądrością, która umie bystro patrzeć i przewidywać. Wiarę katolicką i jedność zachowujcie" (Invicti athletae Christi, 16.V.1957). Kościół w Polsce musi się bardziej zjednoczyć wokół Chrystusa i Jego Matki poprzez modlitwę, zjednoczyć się w wierze i gotowości do życia bardziej pokornego, gotowego do ofiar, życia zgodnego z Bożymi przykazaniami, o których trzeba mówić w rodzinach i w miejscach pracy, które należy zachować w dniach odpoczynku.

Taka postawa przyniesie dobre owoce. Tym dojrzalsze one będą z im większą miłością Krzyża Chrystusowego i naszego codziennego Krzyża włączymy się do przebudowy naszej Ojczyzny. Takie oto zadania widzę na tegoroczny Wielki Post. Przypatrując się powołaniu naszemu podejmujmy refleksję nad odpowiedzialnością za Ewangelię i gotowość do życia wiarą, a także gotowość do jej obrony. Usłużmy też Kościołowi i jego pasterzom naszą serdeczną, wielkopostną modlitwą. Pamiętajmy o prześladowanych za wiarę i cierpiących dla imienia Chrystusowego, których i dzisiaj na świecie nie brakuje.

Całym sercem polecam Was wszystkich Matce Najświętszej i św. Andrzejowi Boboli, Patronowi Polski. A na życie z wiary z serca błogosławię.

 

Wasz Arcybiskup

(-) X Józef Michalik

ARCYBISKUP METROPOLITA PRZEMYSKI

 * * *

  Do góry strony


 
Tłem jest trawa pochodząca z widoku na Strachocinę wykorzystanego jako tło strony tytułowej.