Homilia wygłoszona przez ks. prał. Józefa Niżnika 16 listopada 2007 roku
w kościele parafialnym w Strachocinie

     

Patriotyzm św. Andrzeja Boboli niech nas pobudza do umiłowania Polski

1. Polak jest zatroskany o miłość do Ojczyzny
W miesiącu listopadzie wśród wielu tematów, które nam się nasuwają jest jeden nad którym chciałbym się zatrzymać podczas modlitewnego spotkania ze św. Andrzejem Bobolą w naszym sanktuarium, a mianowicie nad patriotyzmem.
11 listopad - dzień odzyskania niepodległości przez Polskę staje się co roku okazją do refleksji nad tą problematyką. Szczególnie teraz, gdy dzień 11 listopada stał się świętem narodowym, warto rozważać: czym jest dla Polaka wolna Ojczyzna?
Aby dać dobrą odpowiedź, to trzeba sięgnąć do naszej historii. Przywołać wydarzenia, które mówią o losach Polaków pod zaborami. O tych sprawach pisali słynni polscy pisarze, tamtych lat. Wspomnę o jednym z nich.
O Stefanie Żeromskim, który w książce Uroda życia, opisuje o losie rodziny, która znalazła się pod zaborem rosyjskim. Główny bohater - Piotr Rozłucki, jako małe dziecko zostaje z matką wywieziony na Sybir. Ojca rozstrzelano za udział w powstaniu styczniowym, ale syn o tym nie wiedział. Piotr zostaje zrusyfikowany. Czuje się Rosjaninem. Zauważono jego nieprzeciętne zdolności, dlatego umożliwiono mu studia w szkole wojskowej w Petersburgu. Po ukończeniu szkoły wyjechał do jednego z miast tzw. "prywiślańskiego" kraju. Tam znowu daje się poznać, jako dobry strateg, dlatego dość szybko awansuje w stopniach wojskowych. Będąc tam spotyka się z krewnymi.
Podczas jednego ze spotkań, emerytowany generał Michał Rozłucki, stryj Piotra, inicjuje rozmowę na temat rodziny. A kiedy podczas rozmowy okazuje się, że Piotr nie zna całej prawdy o swojej rodzinie, a nawet nie zna prawdy o swoim ojcu decyduje się, by mu o tym powiedzieć. Żeromski tak to opisał:
"Piotruś - a ty ojca pamiętasz?
- Nie... - odrzekł Piotr po namyśle.
- Coś jak we mgle... Mam czasem w myśli jego oczy. Mgliste, niebieskie oczy.
- Niebieskie. A ty wiesz, jak to tam z nim było?
- Nie.
- Chcesz wiedzieć?
- Owszem.
Generał znowu umilkł. Zdawało się Piotrowi, że się rozmyślił i nic nie powie. W pewnej chwili starzec poruszył się w fotelu i począł wyraźnie, twardo, ze wszelkimi szczegółami opowiadać historię rozstrzelania Jana Rozłuckiego. (.)."
A potem zabrał Piotra na mogiłę ojca. Znowu udzielam głosu Żeromskiemu:
"Przyszli na miejsce... Na brzozie wisiał krzyż w dziwny sposób o nią zaczepiony. Stary Rozłucki przyszedłszy do tego miejsca, rozejrzał się jeszcze raz. Zdjął czapkę. Piotr uczynił to samo. Przypatrywał się temu miejscu, temu drzewu i tym tak przedziwnym zwłokom krzyża. Obydwaj mieli twarze zimne, głuche, surowe. Oczy ich widziały wszystko - każdy badyl, każdą gałązkę, każdą okruszynę próchna. Piotr zwrócił się twarzą w stronę mogiły i schylając się nisko, w milczeniu trzykroć złożył na piersiach trzy znaki krzyżowe swej prawosławnej wiary."
I tak oto na grunt młodego serca zostało rzucone ziarno prawdy.
Jakie zrodzi owe ziarno owoc? - oto pytanie.
Stary Rozłucki dobrze wie, że Piotrowi nie będzie teraz łatwo żyć. Przecież on wzrastał w innej prawdzie. A w dodatku Piotr jest zakochany w Tatianie Polenowej, córce generała rosyjskiego. Mają już plany na przyszłe życie. Przyszłość młodego Piotra jawi się w pięknych barwach. Teściu umożliwi szybsze awanse wojskowe. A córka jest piękna i bogata.
Ale Piotr znowu tęskni za swym stryjkiem. Chce się dowiedzieć wszystkiego. Więc pewnego dnia, gdy ponownie przybył do stryja, zwraca się do niego, by powiedział mu cała prawdę.
Żeromski tak to opisał:
"Chciałeś - rzekł - żebym ci mówił szczerą prawdę. Dobrze. My tu w Cierniach jesteśmy sobie Polacy, choć Polski nie ma. Bo widzisz, Polski tu niby nie ma, ale i Rosji nigdy tu nie było i nie będzie.
- Rosja tu jest! I zostanie! Rosja jest niezmierzoną potęgą, o tym ja wiem najlepiej z doświadczenia i studiów. To, co było Polską niegdyś, dziś jest znikome ilością i bezwzględną słabizną.
- I to prawda. Może nawet być, że to, co było Polską niegdyś, już nigdy tą dawną nie będzie. Ale powtarzam swoje: tu, gdzie teraz jesteś, Rosji wcale nie ma. I wierz mi - nigdy, przenigdy, do końca świata jej tu nie będzie.
- Jak to?
- Nie ma władz, wojsk, nie ma administracji, nie ma urządzeń społecznych, zaprowadzonych i wdrożonych w ciągu dziesiątków lat, całego porządku i trybu życia, który stał się prawem niepisanym dla całych pokoleń tego ludu?
- Owszem, to wszystko jest, ale jak ta oto kapota, którą mam na sobie. Noszę ją z musu, bom w biedzie, a nawet do niej w ciągu szarego porządku dni - przywykłem. Cóż byś powiedział, gdyby kto przy tobie utrzymywał, że ta kapota to jestem ja sam, człowiek żyjący?
- Stryjaszku, to są przenośnie, podobieństwa, które mogą być efektowne, ale nie oddają istoty rzeczy. Rosja w Polsce - to nie kapota na ramieniu żywego człowieka!
- Mieszkam tu nie od dziś. Urodziłem się i wychowałem w domu na poły rosyjskim. Patrzałem na tyle spraw, które tobie ani przez myśl nie przeszły... Nie jestem łatwowiernym... - Ci, co tu są na tej ziemi i co zostaną tutaj na wieki, bo ich nic stąd nie usunie - chłopi - są tacy sami jak za polskich królów, o których nikt już nic nie wie i nie słyszał.
- Królów! Och - wy - Polacy! Zawsze ci sami!
- Nie śmiej się z istoty rzeczy. To, co mówię, nie jest ani brawurą, ani frazesem, lecz szczerą prawdą. Siła nie istniejących polskich królów jest taka sama, jak była przed wiekami. Leży niezmierna i niezniszczalna w masie polskiego chłopstwa.(.)
- Chcę ci powiedzieć, że ten naród tak rozbity, zniszczony, odarty ze wszystkiego, wyzuty z każdego prawa, niemal unicestwiony, istny żebrak - godzien jest władać i rządzić sam sobą. Byłby to jeden z najpiękniejszych narodów Europy, byłoby to jedno z najzdolniejszych, najszlachetniejszych kulturalnych plemion - gdyby nie Rosja. Skoro sobie myślę, co by tu było w tym kraju, gdyby nie Rosja - jakie by tu trzeba na gwałt podjąć i wykonać prace, chociażby w tej okolicy, gdzie mieszkam... Ileż tu jest do zrobienia - na gwałt, dniem i nocą, za całe zmarnowane dziesiątki lat! Ale cóż to gadać na próżno! Mieszkam tu już tyle czasy, całe niemal życie, i nie widziałem jednego ździebełka zmiany na lepsze. Nic! Wszystko, jak było złe, tak jest. Złe doznaje poparcia. Szerzą złe i głupie dla złego. W tym celu wytężają swe siły, żeby złe wiecznie trwało".

Usłyszane słowa jeszcze bardziej poruszyły młodego Piotra. Teraz już wie, że pochodzi z narodu, który nigdy nie pogodził się z tym, czego doświadcza. Wie, że płynie w nim polska krew. I zdaje się szukać wyjścia z sytuacji w której się znalazł.
Zaczyna się w nim wewnętrzna walka. Za czym pójść? Co wybrać? Życie z Tatianą i karierę, czy wierność wobec poznanej prawdy.
Wybiera to drugie.
Spotkanie z Tatianą, Żeromski tak opisał:
"Duszy mojej nie mogę ci oddać.
- Nachylił się niżej i powiedział jej prosto w oczy:
- Nie mogę ci nawet pokazać mojej duszy.
- Dlaczego? - spytała obejmując go skurczonymi palcami jak szponami.
- Dlatego, że tak. Tyś się urodziła jako córka rosyjskiego generała i tyle wiesz, ileś w tym generalskim świecie mogła zobaczyć. A ja się urodziłem między polskimi grobami."
Tatiana nie rozumiała tych słów. Bo skąd mogła wiedzieć, ze nad mogiłą ojca, Piotr narodził się powtórnie. Zrozumiał, że byłby wyrodnym synem, gdyby złączony z wrogami Polski, zabijał Polaków. Nad grobem ojca, w Piotrze zaczęło bić serce dla Polski. Od tego momentu zaczyna inaczej żyć.

2. Patriotyzm jest znakiem miłości do Ojczyzny.
Książek, o takiej tematyce było wiele. To dzięki nim miłość do Polski - nawet w okresie zaborów - nie zagasła. Książki o takiej tematyce budziły ducha patriotycznego.
A czymże jest patriotyzm?
Najprostsza i najbardziej zrozumiała odpowiedź jest chyba ta: patriotyzm jest bezinteresowną postawą miłości do Polski. Miłości mądrej, odpowiedzialnej i zdolnej do poświęceń. Prawdziwy patriota jest człowiekiem dobrym, szlachetnym, wyrozumiałym.
On kocha Ojczyznę, bo Bóg mu ją dał, jako dar.
Patriota wie, że nikt sobie Ojczyzny nie wybiera. Ona jest podarowana przez Boga, który sprawia, że dany człowiek przychodzi na świat wśród ludzi, którzy mówią takim, a nie innym językiem; mają taką, a nie inną kulturę; mają taką, a nie inną historię.
Jakie to piękne!
Bóg chciał by każdy z nas był Polakiem. Byśmy tu żyli i cenili sobie to wszystko, co tą ziemię stanowi.
Ojczyznę - każdy otrzymuje. Bo każdy jest zaliczony do konkretnego narodu.
A jak jej nie ma, to wtedy jest niewola. Myśmy tego, jako naród doświadczyli.
Z tego powodu było wiele cierpienia.
Wspomnę dziś o jednym z takich cierpiących z powodu niewoli. A wspomnę dlatego, że jest to postać związana ze św. Andrzejem Bobolą.
Był nim Ojciec Alojzy Korzeniowski, dominikanin.
Gorliwy duszpasterz pracujący na Litwie na początku XIX wieku, a więc w czasie kiedy Polski nie było na mapach świata. On nie mógł się z tym pogodzić. Ale cóż mógł zrobić. Pozostały mu tylko modlitwa i budzenie ducha narodowego poprzez kazania.
Ale ktoś go doniósł do władz carskich. Reakcja zaborców była natychmiastowa. Wezwano przełożonych Ojca Korzeniowskiego i zabroniono mu kontaktu z ludźmi. Musiał w zamkniętej celi zakonnej przeżywać swoją codzienność. I wtedy zaczął się załamywać.
I z pomocą przyszedł mu Andrzej Bobola w roku 1819. Wspomina to ojciec Korzeniowski:
"Pewnego wieczoru, przed udaniem się na spoczynek, modliłem się przy otwartym oknie do Męczennika, powołując się na wcześniejszą nieznaną nam obietnicę, co do odrodzenia Polski, i pytając, kiedy się to wreszcie spełni. Gdy po dłuższej modlitwie zamknąłem okno i zamierzałem się położyć, ujrzał postać, która przedstawiła się jako Andrzej Bobola, po czym poleciła jeszcze raz otworzyć okno i wyjrzeć przez nie. Zamiast znajomego widoku wirydarza wileńskiego klasztoru zobaczyłem rozległą równinę, o której oznajmił, że to ziemia pińska, gdzie dostąpił "chwały cierpień męczeństwa za wiarę Chrystusową". Następnie Męczennik polecił spojrzeć ponownie, by znaleźć odpowiedź na stawiane mu pytanie. Teraz obraz się zmienił: równina była pokryta walczącymi zaciekle wojskami wielu narodów. Andrzej objaśnił: "Gdy skończy się wojna, którą widzisz, wtedy, królestwo Polski zostanie przywrócone przez miłosierdzie Boże, a ja zostanę w nim uznany jako główny patron".
Ojciec Alojzy otrzymał pomoc od Andrzeja, bo jemu zawsze było bliskie to, co polskie. Zresztą należał do rodu, który słynął zawsze z patriotycznej postawy wobec Polski. Bobolowie, nigdy nie splamili się wobec Ojczyzny. Na nich można było zawsze liczyć. A ojciec Andrzej, pracujący w tamtych terenach znany był, jako zakonnik kochający Polskę.

3. Św. Andrzej Bobola prawdziwy patriota Polski
Znany był z tego, gdyż Kozacy, którzy go torturowali wyrzucali mu, że "polską wiarę szerzy". A gdy umierał przywiązany powrozami do powały krzyczeli: "patrzcie, jak lach tańczy".
Dla miejscowej ludności ojciec Andrzej umierał jako Męczennik za wiarę, ale i za wyznanie miłości do Polski. O tym zawsze pamiętano.
Dlatego, gdy Polska znalazła się w niebezpieczeństwie ze strony bolszewików w roku 1920, rozpoczęto w Warszawie modlitwy do Boga. A modlitwy zanoszono między innym przez św. Andrzeja Bobolę. Słynna nowenna do Boboli zakończyła się w dniu "cudu nad Wisłą".
Po tym zwycięstwie, biskupi polscy napisali list do Ojca Świętego, by kanonizował Andrzeja i ogłosił go patronem Polski.
I tak jest do dziś. Każdy kto poznaje św. Andrzeja dostrzega w nim Świętego, który kocha Polskę. Kocha i jest jej orędownikiem przed Bogiem.
Zresztą, gdy został ogłoszony Patronem Polski, otrzymałem list od pani Ewy Stróżyńskiej z dnia 20 stycznia 2003 roku. W tym liście pani Ewa pisze, że św. Andrzej pragnie, aby w Strachocinie modlono za Ojczyznę. I daje konkretne wskazówki: odmawiajcie różaniec rozważając tajemnice bolesne i cierpienia Jezusa i moje cierpienia ofiarujcie Ojcu Niebieskiemu w intencji Ojczyzny.
Tak też czynimy w każdy 16 dzień miesiąca.
Przez to samo wyjaśniam tym, którzy tego nie wiedzieli, dlaczego w każdy miesiąc odmawiamy tajemnice bolesne i takie są rozważania.

4. Bądźmy świadkami umiłowania Polski
Nasze dzisiejsze modlitewne spotkanie uświadamia nam, że czciciele św. Andrzeja powinni w swoim życiu być świadkami umiłowania Polski i troski, aby inni kochali Polskę.
Dawniej ducha patriotycznego do Ojczyzny budzono w rodzinach.
Tam przekazywano tradycje rodzinne, opowiadano o wspaniałych wydarzeniach historycznych, pielęgnowano język, czuwano nad tym, co piękne szlachetne z naszego ducha narodowego.
Wiele matek uczyło swoje dzieci patriotycznych pieśni. W wielkim poszanowaniu były groby powstańców, czy pomniki upamiętniające miejsca walk narodowych.
Czciciele św. Andrzeja powinni zadbać, by w ich domach
- dobrze o Polsce się mówiło
- poznawano ojczystą historię
- pamiętano o świętach narodowych
- angażowano się w promocję dobra /organizacja akademii, wieczornic, oglądanie filmów o treści narodowej itp./
- budowano życie rodzinne na wierze i wierności Bogu i wartościom chrześcijańskim.
Oby przykład św. Andrzeja, pomógł nam kochać Polskę. Amen

 


Copyright © 2011-2024 EB

Jesteś naszym: 490128 gościem.