Wyjątkowy święty na wyjątkowe sytuacje

/kazanie 16.V.2020/

 

Kolejna rocznica męczeństwa św. Andrzeja Boboli, patrona Polski, jest dobrą okazją, aby ponownie wzbudzić zainteresowanie Świętym, który jest wyjątkowy i ciągle zagadkowy. Czas upływa, a wiele  spraw z nim związanych, nie potrafimy rozwikłać. I choć to może jest wstydliwe, to ten wstyd nie przynosi nam ujmy. Św. Andrzej nas przerasta w swojej świętości, a pewnych zachowań trudno wytłumaczyć. Zresztą, gdyby był świętym podobnym do innych, jego droga na ołtarze, miałaby zupełnie inny przebieg.

 

Kościół go czci tylko dlatego, że Bóg nie pozwolił o nim zapomnieć. Gdyby nie było jego objawień po śmierci, nie mielibyśmy go w Katalogu Świętych. Przeważnie świętymi są ci, o których ludzie zabiegają aby nimi byli. Zbierają o nich świadectwa, propagują kult i modlą się o cuda za ich przyczyną, aby  potwierdziły ludzkie przekonanie, a całą procedurę kończy decyzja Papieża.

Droga o. Andrzeja na ołtarze była zupełnie inna. A to dlatego, że ludzie nie widzieli w nim kandydata na ołtarze. Nie dostrzegli jej nawet jezuici, dlatego nie zatroszczyli się o wiele cennych informacji z jego życia. A może, to był zamysł Boga, aby te informacje nie przysłoniły prawdy o jego świętości.

 

Świętość Andrzeja zakorzeniona jest w słuchaniu Boga, więcej, niż ludzi. Zwrócili już na nią uwagę apostołowie, gdy zakazano im głosić Ewangelię, oni odpowiedzieli: Nie możemy nie mówić o tym, cośmy widzieli, czego dotykały nasze ręce. O. Boboli też wiele rzeczy zabraniano, choćby nawracania  prawosławnych na katolicyzm, a on się temu nie podporządkował. Odbierano to, jako akt nieposłuszeństwa. I być może, że to było jedną z przyczyn, że nie spisano zaraz po śmierci jego męczeństwa, pomimo iż domagał się tego Generał zakonu. A, gdy zupełnie o nim zapomniano, on sam upomniał się o pamięć ukazując się po śmierci. Czyż nie jest to zdumiewające?

Bóg pozwala upomnieć się Męczennikowi, aby pamiętała o nim wspólnota Kościoła. Aby pamiętał o nim naród, z którego wyszedł. Ale, to upomnienie się o pamięć nas nie zdziwi, gdy wnikniemy w jego świętość, bo ona jest wyjątkowa.    

 

Świętość Andrzeja zakorzeniona jest w krzyżu. Zgotowali mu ten krzyż swoi i obcy. Swoi, nie mogli pogodzić się z jego stylem życia. Prawosławni zaś nie zaakceptowali jego pracy wśród swoich wiernych. A on, nie ugiął się pod ciężarem krzyża, który zgotowali mu ludzie. Doniósł go do końca. Nawet okrutne męczeństwo, nie odwiodło go od wierności Panu Bogu. Nosił w sercu, że Boga trzeba bardziej słuchać niż ludzi. I choć ten wybór kosztował go wiele cierpienia, to pozostał mu wierny do końca. I to jest miara świętości o. Boboli.

 

Świętość Andrzeja zakorzeniona jest w umiłowaniu Chrystusowego Kościoła, który skupia wszystkich ochrzczonych. Dlatego, gdy skierowano go do pracy duszpasterskiej, gdzie Kościół był zraniony przez podział, od razu podjął się leczyć tą ranę, bo wiedział, że Chrystus z tego powodu cierpi. Widział też w tym podziale zgorszenie i niszczenie owoców dzieła misyjnego. Praca jaką wykonywał, doprowadziła go do męczeńskiej śmierci. Wprawdzie robiono wiele, aby odwieść go od tej pracy, ale głos sumienia, był ważniejszy, niż ludzkie propozycje. Przekonany, że postępuje słusznie wolał zginąć, niż patrzeć na zło, z którym wielu wyznawców Chrystusa się już pogodziło. On się z tym podziałem nie pogodził. I to jest  miara świętości o. Andrzeja.   

 

Świętość Andrzeja zakorzeniona jest w trosce o zbawienie bliźnich. Z pewnością medytował wiele razy przypowieść o dobrym pasterzu i zagubionej owcy. Dzięki temu zobaczył Jezusa, który przyszedł szukać i ocalić to, co zginęło i tym się zafascynował. Co więcej, zrozumiał, że kapłan ma naśladować swego Mistrza w ratowaniu ludzi przed potępieniem. I rzeczywiście o. Bobola dał piękne świadectwo, że do Boga nie idzie się w pojedynkę, ale z tymi do których się jest posłanym. Cena, jaką płacił była wielka. Bo doznał wiele upokorzeń, pogardy, niezrozumienia, a nawet grożono mu śmiercią. Ale, aby ratować zbawienie każdej duszy, przyjął tą cenę, dla dobra bliźnich. I to jest miara świętości o. Andrzeja.

 

Świętość Andrzeja zakorzeniona jest w Maryi, Matce Jezusa. Kochał Ją, sam był Jej oddany, innych do Niej prowadził, a nawet zatroszczył się, aby była naszą Królową. Podczas wojny z bolszewikami wstawił się do Niej, aby dokonał się cud uratowania Polski przed bezbożnictwem. Gdy objawił się w Strachocinie, sprowadził zaraz siostry z Japonii, by powstał tutaj Niepokalanów Żeński. A podczas objawienia 1 maj w roku 2020, przypomniał o miejscu i roli Maryi w narodzie. Powiedział: Ona jest naszą Królową, jedyna i najważniejsza w narodzie… wszystko przez Jej ręce daje nam Bóg… Ona jest naszą Królową, a nie patronką… Jej należy się cześć, jako Królowej, a nie patronce. I to jest miara świętości o Andrzeja Boboli.  

 

Świętość Andrzeja zakorzeniona jest w miłości Ojczyzny. Kochał Polskę za życia, bronił jej dobrego imienia. Dumny był z naszej historii narodowej. Zarzucano mu nawet, że jako misjonarz na polską wiarę nawraca. Miłość do Polski wyraził w ślubach króla Jana Kazimierza, które napisał i przekonał króla, że nadszedł czas, aby z pomocą Maryi Królowej ratować Ojczyznę. A, powieszony za nogi u sufitu podczas męczeństwa przeżył drwinę Kozaków: patrzcie, jak Lach tańczy. Po śmierci, objawia się i mówi, co Polacy powinni czynić, aby on pomagał Polsce. Objawiając się zaś Fulli Horak powiedział, że Bóg uczynił go Patronem Polski. A w najnowszej historii Polski, na co mamy dowody, wspiera takie działania, które zapewniają Ojczyźnie, zachowanie katolickiej wiary. I to jest miara świętości Andrzeja.  

 

Jako czciciel św. Andrzeja, który włącza się w rozwój jego kultu, dzielę się  przemyśleniami, aby w ten sposób pomagać kapłanom i wiernym zobaczyć Świętego, którego Bóg, jako pomoc, dał narodowi polskiemu. Jestem pewien, że gdyby Polacy przyjęli go z wiarą, życie w naszej Ojczyźnie byłoby inne. Inny byłby Kościół. Inny byłby nasz naród. Inaczej wyglądałoby życie wielu z nas. Zapewniam was, że św. Andrzej uprosiłby nam wszystkim u Boga, wyjątkowe łaski. I to też jest miara świętości Boboli.

 

Za kilka dni będziemy obchodzili święto św. Andrzeja Boboli. Niech te myśli o świętości Boboli będą zachętą dla każdego chrześcijanina, a szczególnie dla jego czcicieli, do nie bać się świętości. Skoro o. Bobola został świętym, może nim zostać każdy z nas. Wystarczy tylko zatroszczyć się o osobistą relację do Boga. A z tego odniesienia będzie w nas taka hierarchia wartości, która potwierdzi naszą świętość. Obyśmy tylko się na nią zdecydowali, a nagroda, jaką Bóg nam zgotuje też będzie wielka.

 

 


Copyright © 2011-2024 EB

Jesteś naszym: 490008 gościem.