Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa
1. Wprowadzenie
Św. Paweł błogosławi Boga, gdyż sam doświadczył w swoim życiu wielkiej łaski.
On prześladowca chrześcijan otrzymuje łaskę widzenia Jezusa pod Damaszkiem. To
wydarzenie gruntownie wpłynęło na jego życie. Nie tylko, że się nawrócił, ale
stał się gorliwym apostołem narodów. Ileż to ludzi dzięki jego pracy misyjnej
poznało Jezusa. Dlatego w liście do Efezjan wyznaje wielkość Boga i Ojca Jezusa
Chrystusa i pisze: niech będzie błogosławiony.
Dzisiaj pragnę przywołać te słowa św. Pawła z listu do Efezjan: niech będzie
błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa przywołując
wydarzenia, które pragniemy uczcić podczas dzisiejszego modlitewnego spotkania
ze św. Andrzejem Bobolą w Strachocinie. A chcemy uczcić:
2. Niech będzie błogosławiony Bóg za dar
św. Andrzeja
Wpierw z mocą powtarzam słowa św. Pawła: niech będzie Bóg błogosławiony
za św. Andrzeja, który jest wielkim darem dla Kościoła i naszej Ojczyny,
Polski, ale i za te wydarzenia, które doprowadziły do tego, że możemy co
miesiąc w tym sanktuarium, w Strachocinie, spotykać się na modlitwie. Każdy
pielgrzymujący do Strachociny na pewno zna fakty z życia św. Andrzeja, które
zapoczątkowały jego kult w Kościele, jak i te, które doprowadziły do tego, że
Strachocina stała się bliska naszemu sercu. Gdy przywołuję te wydarzenia
początkujące kult św. Andrzeja, chcę wskazać na Boga, który zawsze pozostanie
niepojęty dla ludzkiego umysłu. Życiorys św. Andrzeja Boboli tak bardzo
potwierdza słowo Boże wypowiedziane przez proroka: Moje drogi nie są
waszymi, ani wasze myśli Moimi.
Zobaczcie, słaby i upadający człowiek, jakim niewątpliwie był Andrzej w wieku
młodzieńczym, w krótkim czasie zdobywa takie wewnętrzne zdolności, które my
tylko możemy podziwiać i nimi się fascynować. Chłopak, który w okresie
początkowej formacji zakonnej w ocenie przełożonych nawet nie bardzo nadawał
się na zakonnika, po wyświęcony na kapłana na każdej placówce, gdzie go
przełożeni posyłają pozostawia zadziwiające owoce swej pracy duszpasterskiej.
Wszędzie daje się zauważyć, że troska o zbawienie każdej duszy staje się dla
niego ważniejsze, niż wszystko inne na ziemi. Nawet, gdy ta jego gorliwość nie
zawsze jest dobrze przyjmowana przez współbraci i należycie osądzana, to go nie
zniechęca, ani zasmuca. Co więcej, gorliwość jego z upływem lat doprowadza go
do okrutnej śmierci męczeńskiej. Ale tą okrutną śmiercią jego współbracia nie
są zbyt poruszeni. Można tak sądzić dlatego, że nie tylko nie spisali o nim
żadnego życiorysu, ale nawet nie dokonali opisu męczeństwa Boboli. To
doprowadziło z czasem do całkowitego zapomnienia o jezuicie Boboli.
Jeśli my dziś mamy w św. Andrzeju orędownika przed Bogiem, to zawdzięczamy to
samemu Bogu, który potwierdził poprzez wydarzenia inicjujące kult Boboli słowa
Jezusa: kto Mi służy uczci go mój Ojciec. Tak, Ojciec niebieski uczcił
sługę Jezusa, ojca Andrzeja Bobolę. Wydarzenie w Pińsku z roku 1702, sprawiły,
że mamy św. Andrzeja wśród świętych, a potem jego pojawianie się w Strachocinie
doprowadziły do tego, że mamy to miejsca modlitwy wśród sanktuariów w Polsce.
Wołając dziś: Niech będzie błogosławiony Bóg, który napełnił św.
Andrzeja wszelkim błogosławieństwem duchowym, chcemy wyznać wielkość
Boga, który Andrzejowi pomógł posiąść tak wielką świętość, a po jego śmierci
nie dopuścił do zapomnienia o słudze swego Syna Jezusa.
Kochani! Ojciec Andrzej on już za życia dostrzegł wielkość Boga i był poruszony
tym, czego dokonał w jego życiu Bóg. Dlatego jego gorliwość duszpasterska, była
z jednej strony wdzięcznością wobec Boga, za łaski, jakie otrzymał od Niego, a
z drugiej tę wdzięczność Bogu chciał wyrazić przez zaniesienie tej prawdy
ludziom. Ojciec Andrzej sam dobrze wiedział, że ludzie słabi i upadający
wpadają w pesymizm i tracą nadzieję. Porażki w walce ze złem wprowadzają ludzi
w stan przegranych. I oto ojciec Andrzej, który sam się przekonał, że grzeszny
człowiek może dzięki łasce Bożej wyzwolić się z największej nędzy i
zacząć nowe życie - idzie do tych grzesznych ludzi, by wlać w ich serca
nadzieję. Za tą gorliwość Boboli z mocą dziś wołamy: niech będzie
błogosławiony Bóg i Ojciec Jezusa Chrystusa.
3. Niech będzie błogosławiony Bóg za dar Rycerstwa Niepokalanej
Dziś także z mocą wypowiadam te słowa św. Pawła za dar Rycerstwa Niepokalanej.
16 października 91 lat temu w Rzymie polski kleryk założył wspólnotę, która
miała ratować grzeszników i być nadzieją Kościoła. Ta wspólnota powstała w
okolicznościach wzmożonej działalności masonów, organizacji, która ma w swym
założeniu zniszczyć chrześcijaństwo. Ojciec Kolbe, który w tym czasie studiował
w Rzymie na Gregorianum, widział podążających masonów ulicami miasta i
wznoszących okrzyki przeciw Bogu, Kościołowi, hierarchii i naszej moralności.
Ale najbardziej Kolbe przeżył to, że idąc ulicami miasta masoni wychwalali
szatana i wołali, że on ma rządzić światem. Modlitwa do Matki Bożej zaowocowała
nową wspólnotą w Kościele.
Wspólnotą, która jest oddana Matce Bożej i z Jej pomocą szuka świętości i
ratuje dusze. Bronią tej wspólnoty jest "cudowny medalik". Medalik,
który dała Maryja ludziom, jako broń przeciwko szatanowi. Jak wiele dobra stało
się dzięki tej organizacji w Kościele, tylko Bóg to wie. Ale dla szerzenia czci
Matki Bożej ojciec Kolbe potrafił założyć Niepokalanów, a ludziom przybliżać
prawdy Boże i zapalać ogniem miłości przez Rycerza Niepokalanej i inne
czasopisma, która wydawano. Kto zna dzieło ojca Kolbego to z mocą dziś powie: niech
będzie Bóg błogosławiony.
Tym bardziej, my tutaj w Strachocinie głośno wołamy: niech będzie Bóg
błogosławiony, bo w Polsce powstał pierwszy Niepokalanów. Oto, jak
niezbadane są Boże wyroki. Oto, jak wielki jest nasz Bóg, który potrafił
złączyć św. Andrzeja i św. Maksymiliana w tej mało znanej wcześniej parafii.
Dlatego z mocą wołamy: niech będzie błogosławiony Bóg naszego Pana Jezusa
Chrystusa.
4. Niech będzie błogosławiony Bóg za dar Jana Pawła II
Przywołujemy także te słowa św. Pawła w dniu dzisiejszym i za to, co wydarzyło
się 30 lat temu też w Rzymie. Każdy ze starszych ludzi pamięta dobrze, jak
wielkie było poruszenie wśród Polaków, po tym wyborze. Iluż nas pielgrzymowało
na spotkanie z Ojcem Świętym, kiedy nawiedzał naszą Ojczyznę. Są wśród nas
tacy, którzy nawet byli na spotkaniu z Papieżem w Rzymie.
To nas wszystkich do czegoś zobowiązuje. Nie można było patrzeć i nie
widzieć, ani słuchać, a nie słyszeć. Nie można takimi być ponieważ Jezus o
takich powiedział w Ewangelii: nie ten, kto mi mówi Panie, Panie wejdzie do
królestwa niebieskiego, ale ten, kto spełnia wolę mego Ojca. Tę wolę Ojca
Jan Paweł II przypominał nam wiele razy. Klaskaliśmy i wołaliśmy w tłumie: kochamy
cię Ojcze Święty. A kiedy odszedł z tej ziemi - nie jeden z nas zapłakał.
Czy miłość do Papieża - Polaka, do tego chcemy sprowadzić?
Oto dzisiaj, gdy wołam: niech będzie błogosławiony Bóg wyrażam
wdzięczność Bogu za to świadectwo życia Jana Pawła II. Niech stanie w naszej
wyobraźni postać Ojca Świętego, który do końca swego życia kochał nas
wszystkich i jak dobry ojciec wskazywał drogę do nieba. Uwrażliwiał wszystkich
na Jezusa Chrystusa i pokazywał Jego Matkę, Maryję, zachęcając wszystkich, by nie
lękali się Chrystusa.
Bezkompromisowa postawa o dobro człowieka, doprowadziła go do zamachu na jego
życie. Jak sam powiedział ocaliła go wtedy Maryja, Fatimska Pani i ta z
Częstochowy, którą tak bardzo kochał, jako syn polskiej ziemi.
Całe życie Papieża - Polaka to troska o Kościół, by on był posłuszny
Chrystusowi. Ileż to głębokich słów powiedział do osób powołanych! Ileż do
młodzieży i chorych! Ileż troski okazał zagubionym! Dawał dobre wskazówki
wszystkim. Zależało mu na dobru wszystkich ludzi.
Dziś za to świadectwo Jana Pawła II - mówimy: niech będzie błogosławiony Bóg
naszego Pana Jezusa Chrystusa. Mówimy tutaj tym bardziej, że Jan Paweł II
ustanowił św. Andrzeja Bobolę, patronem Polski.
5. Niech będzie błogosławiony Bóg za sakrę ks. abpa Józefa Michalika
Dziś także pragnę powiedzieć: niech będzie błogosławiony Bóg za sakrę
ks. abpa Józefa Michalika otrzymaną 16 października 1986 roku w Bazylice św.
Piotra w Rzymie. Wpierw Ksiądz Arcybiskup był ordynariuszem diecezji
zielonogórsko-gorzowskiej, a od 17 kwietnia 1993 roku Metropolitą Przemyskim.
Tutaj w tym sanktuarium głośno wołam: niech będzie błogosławiony Bóg, gdyż
tak wiele Księdzu Arcybiskupowi zawdzięczamy w rozwoju kultu św. Andrzeja w
Strachocinie. Zawdzięczamy mu przede wszystkim to, że 19 marca 2007 roku
ustanowił kościół w Strachocinie sanktuarium św. Andrzeja Boboli. Co roku
przybywa na Bobolówkę, by przewodniczyć liturgii podczas pielgrzymki Akcji
Katolickiej do swego patrona. Św. Andrzej jest w sercu Księdza Arcybiskupa,
jako święty o którym napisał we wstępnie do książki "Święty Andrzej
niestrudzony wyznawca Chrystusa": Wzorzec święto-Andrzejowy to gorliwość
w poznaniu i głoszeniu ewangelii, to radykalne w miłości naśladowanie
Chrystusa, wierność Kościołowi, który już znamy, ale który staje się nam coraz
bliższy przez głębsze zrozumienie jego potrzeb, zaangażowanie, modlitwę, pracę
i ofiarę. Męczennik to świadek, a świadków dziś potrzebuje Chrystus, na
świadków czeka świat. Znając zatroskanie Księdza Arcybiskupa o wiernych
świeckich w Archidiecezji Przemyskiej wołam dziś: niech będzie błogosławiony
Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Przywołując słowa św. Pawła podczas naszego spotkania modlitewnego pragnę wskazać wszystkim czcicielom św. Andrzeja, że powinniśmy nieustannie Boga za wszystko błogosławić. Każdy z nas ma takie wydarzenia za które szczególnie trzeba Boga błogosławić. Obyśmy dzisiaj zrozumieli, że Bogu miła jest postawa błogosławienia Go przez ludzi. Obyśmy do tych ludzi się zaliczali. Amen