Radujcie się niebiosa i ich mieszkańcy

/kazanie 16 maj 2024/

 

1/ W uroczystość św. Andrzeja Boboli w liturgii usłyszeliśmy słowa z Apokalipsy św. Jana, które zachęcają chrześcijan do radości. Radujcie się niebiosa i ich mieszkańcy. Autor podaje też powody tej radości wskazując, że Bóg zaczął królować i nastąpiła władza Jego Pomazańca, szatan został pokonany, a zbawienia dostępują ci, którzy pozostali wierni Bogu aż do śmierci. 

Jeśli dzisiaj Kościół odwołuje się do tych słów, to dlatego, że jednym z tych, którzy pozostali wierni Bogu aż śmierci jest patron dnia dzisiejszego św. Andrzej i to jest główny powód naszej radości. Ale, powodów do radości w dniu dzisiejszym jest więcej. Dlatego wykorzystując rocznicę jego męczeństwa podejmijmy do refleksji nad jego życiem, abyśmy, jako jego rodacy, poznali powody wzywające nas do wielkiej radości.

 

2/ Kochani, Papież Pius XII w encyklice In victi athletae Christi, poświęconej św. Andrzejowi Boboli napisał, że jest on chlubą narodu polskiego i wszyscy wyznawcy Chrystusa na całym świecie powinni go poznać, a szczególnie córki i synowie polskiej ziemi. Te słowa napisał Papież w roku 1957, a są  Polacy, którzy nigdy o nim nie słyszeli. Być może dlatego, że w świątyniach mało się o nim mówi, mimo, że jest patronem Polski. A sam fakt, że po śmierci się objawiał już powinno zachęcić jego rodaków do szukania odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Czy po to, aby był jeszcze jeden święty więcej w katalogu? Czy inne prawdy kryją te objawienia?

Każdy kto poznaje życiorys św. Andrzeja zostaje poruszony tym, co o nim się dowiaduje. Już w młodym wieku dokonuje on wyboru tego, co lepsze – jak pisze Ojciec Święty w encyklice - i bardziej ceni Boga i Jego wolę niż szlacheckie pochodzenie, bogactwo i władzę. A śledząc, jak gorliwie przygotowywał się do złożenia ślubów zakonnych w zakonie jezuitów i przyjęcia święceń kapłańskich, to budzi wielki szacunek do niego.

I to jest powód do radości, że pomimo przeciwności i przeszkód został kapłanem. Ale i to, że ten czas zmagań ze swoją naturą bardzo zbliżył go do Boga. Pozwolił mu poznać wolę Bożą wobec siebie i nabyć tyle mądrości i mocy, że troska o zbawienie wszystkich ochrzczonych sprawiła, że nazwano go duszochwatem. Ta wierność poznanej woli Bożej aż po męczeńską śmierć i to świadectwo, że Boga trzeba bardziej słuchać niż ludzi – niesie nam radość.

Jego postawa podczas męczeństwa, które było jedno z najbardziej okrutnych, jakich zna Kościół i to, że przetrwał i dał piękne świadectwo trwania w katolickiej wierze i katolickim Kościele, to powinno nas radować. To zwycięstwo nad cierpieniem i ta miłość do Jezusa i prześladowców, aż po śmierć budzi wielki szacunek wobec niego. I czyż nie należy się radować, że tym mężnym świadkiem Chrystusa jest nasz rodak, który przez to rozsławił naszą Ojczyznę po świecie.  

 

3/ Moi drodzy, powinniśmy radować się szczególnie my Polacy z tego, jak Bóg sam zatroszczył się, by o nim słuch nie zaginął. Jego pośmiertne objawienia w Pińsku, Wilnie i Strachocinie pomogły  Kościołowi odkryć jego świętość i wpisać go do katalogu świętych. Gdyby ich nie było dziś nikt by o nim nie mówił, nie zwracał na niego uwagi. Nie wznoszono by świątyń ku jego czci. Nie byłby Patronem Polski. Nie byłoby jego sanktuarium w Warszawie i Strachocinie.

Choć za życia nie widziano w nim kandydata na ołtarze, a w dokumentach jezuitów nie ma danych o miejscu i dacie jego urodzenia, o jego rodzicach i rodzeństwie, to Bóg w swej mądrości wiedział, jak wezwać współbraci, by  dostrzegli w nim świętość.

I to jest kolejny powód do radości – ta jego droga na ołtarze, jakże inna od świętych, których znamy. Trzeba się radować, że jezuici w objawiającym się po śmierci o. Andrzeju rozeznali wołanie Boga do ponownej refleksji nad jego życiem, które zostało uwieńczone wyniesieniem go na ołtarze. To naprawdę jest powód do wielkiej radości, że współbracia o. Andrzeja z pomocą Ducha Świętego rozeznali to, czego nie zobaczyli za jego życia. Trzeba się radować, że Bóg pomógł ludziom odkryć Świętego, który jest tak skutecznym orędownikiem.  

 

3/ Kochani, trzeba się radować, że okoliczności objawień św. Andrzeja pozwoliły także znaleźć   odpowiedź na pytanie: dlaczego Bóg nie pozwolił o nim zapomnieć? Odpowiedź na to pytanie przez wiele lat była zakryta przed ludźmi. Dopiero z początkiem XXI wieku Bóg pozwolił zrozumieć, że św. Andrzej z woli Boga jest darem dla Polski i naszego narodu. Gdy się pojawiał podawał konkretne zadania, które trzeba wykonać, aby mógł pomagać. Ilekroć go posłuchano upraszał u Boga wyjątkowe łaski dla narodu i Ojczyzny.

Dowodem na to jest ocalenie Pińska i Kolegium Jezuitów przed Szwedami, oraz Polesia przed zarazą.

Nie mniej ważnym przyczynkiem do tego jest cud nad Wisłą.

I z tego powodu należy się radować, że Bóg dał Polakom i Ojczyźnie opiekuna, który nam pomaga w trudnych sytuacjach. Ale nie wszyscy to rozumieją i w to wierzą, a przez tą niewierność Polacy tracą wiele łask, które mogliby wyprosić u Boga za jego przyczyną dla sobie, a Ojczyzna z pewnością miałaby dziś inne oblicze.   

 

4/ Dlatego, siostry i bracia, gdy dziś pojawiły się nowe zagrożenia w naszej Ojczyźnie trzeba przypominać naszym rodakom, że ze św. Andrzejem możemy je pokonać. Oby tylko nie opanowała  nas ta niewiara, która dotknęła Polaków przed II wojną światową. 3 maja 1938 roku św. Andrzej objawił się polskiej mistyczce Fulli Horak i powiedział, że Polsce grozi dwóch wrogów, ale gdy się naród zwróci do niego, to uratuje nas od wielkiej katastrofy. Ale ten przekaz zlekceważono, naród nie podjął wówczas modlitwy o uratowanie Polski i wiemy, ku czemu ta niewiara doprowadziła Ojczyznę. Podobnie św. Andrzej w Strachocinie powiedział, co naród powinien czynić dzisiaj: zacznijcie mnie czcić…. Ale do jednych ten przekaz jeszcze nie dotarł, drudzy uważają, że to są prywatne objawienia, a są i tacy, którzy nawet się z tego śmieją i drwią.

Ale, czy taka postawa jest właściwa? Czy nie wystawiamy Ojczyzny na niebezpieczeństwo?

Przecież wiemy z historii, że gdy posłuchano św. Andrzeja uratował Pińsk przed Szwedami, oraz jak  odwdzięczył się warszawiakom podczas najazdu bolszewików, gdy zwrócili się do niego o pomoc i uprosił cud nad Wisłą.

 

5/ Dziś w Strachocinie, małej podkarpackiej miejscowości powiedział, że Polacy powinni go czcić… Wyjaśnił też, że mamy to czynić, bo w chwili męczeńskiej śmierci Bóg zlecił mu opiekę nad Polską i narodem. Uczynił go patronem Polski.

Ale, czy Polacy nad tym słowem się pochylili? Wydaje się, że nie.

Dlatego wśród wielu powodów do radości jest w nas trochę smutku z powodu naszej niewiary.

Stąd w dzisiejszą uroczystość prośmy Jezusa: Panie przymnóż nam wiary.

A, że jest jej coraz mniej w narodzie to widać po ilości powołań w seminariach, nowicjatach zakonnych, a także łączących parafiach w niektórych diecezjach z powodu braku kapłanów. Widać to po zwiększającej się liczba dzieci i młodzieży, którym katecheza przestaje być potrzebna i młodych ludziach rozpoczynającym wspólne życie bez sakrament małżeństwa.

I można by pewnie przywoływać inne negatywne zjawisk, które potwierdzają, że naród polski zatraca swą katolicką tożsamość.

Ale, czy nie ważniejsze jest to, jak tym zjawiskom zaradzać?

I tu radę dał nam św. Andrzej. Zaoferował pomoc narodowi, ale byśmy jej zaznali trzeba zwrócić się o pomoc do Boga za jego przyczyną.

 

Niech ta uroczystość ku czci św. Andrzeja napełni nas nadzieją i wiarą, że z pomocą św. Andrzeja  uratujemy Polskę i naród przed bezbożnictwem. Skoro tylu już razy pomógł Polsce i Polakom – pomoże i dziś. Zacznijmy tylko ze św. Andrzejem szukać pomocy u Boga. Amen 


Copyright © 2011-2024 EB

Jesteś naszym: 514619 gościem.