Królu narodów, przyjdź i zbaw człowieka
1. Dziś, w kolejnym dniu przygotowania do Bożego Narodzenia, Kościół podczas nowenny modli się słowami: Królu narodów, przyjdź i zbaw człowieka. Tymi słowami modlono się wówczas, gdy nie było jeszcze na ziemi Zbawiciela, a ludzie byli świadomi, że sami mogą się zbawić wołali: przyjdź i zbaw człowieka.
Kościół, ponawia to wołanie z dawnych czasów, bo pragnie przypomnieć chrześcijanom, że zbawienie jest darem Boga i ma związek z Jezusem Chrystusem, Synem Bożym, narodzonym w Betlejem z Maryi Dziewicy.
Tym Jezusem, którego pamiątkę narodzenia świętować będziemy w najbliższą środę. Ojciec niebieski posłał Go na ziemię, aby stał się dla ludzi zbawieniem.
Zbawieniem, czyli środkiem i drogą do nieba, do domu Ojca. Jezus to powiedział: innej drogi do Ojca nie ma, jak tylko przeze Mnie.
2. Kochani!
Ten człowiek szuka zbawienia na ziemi, który szuka zjednoczenia z Jezusem. To zjednoczenie u ludzi zaczyna się przez chrzest. Dlatego chrzest jest tak ważnym sakramentem. Jezus o nim powiedział: kto ochrzci się będzie zbawiony.
Chrzest jest ważny, bo Bóg
- włącza nas w przyjaźń ze Sobą
- wprowadza we wspólnotę Kościoła
- i umożliwia korzystanie z darów, które tą przyjaźń pogłębiają i umacniają.
Te dary, to: modlitwa, Msza św., spowiedź, Komunia św., Pismo św., a nade wszystko przyjęcie Ducha Świętego podczas bierzmowania.
3. A jeśli ktoś nie pogłębia przyjaźni z Bogiem?
Oznacza to, że taki człowiek już został owładnięty przez szatana, jak ludzie w raju.
Taki człowiek uwierzył szatanowi, że odrzucając Boże dary, będzie szczęśliwy.
Ale to szczęście jest złudne. Przekonali się o tym ludzie w raju.
Adam i Ewa gdy zgrzeszyli zostali nie tylko wyrzuceni z raju, ale sprowadzili na siebie wiele cierpień.
I tak jest zawsze. Człowiek, który grzeszy wcześniej, czy później albo sam będzie cierpiał, albo cierpienie sprowadzi na innych.
4. Kochani!
Człowiek nie zbawia się przez to, że mówi: wierzę w Boga, ale przez to, jak żyje. Jezus o tym nam powiedział: Nie ten, kto mówi Panie, Panie wejdzie do nieba, ale ten kto pełni wolę Bożą….
Odejdźcie od mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się nieprawości…
I choć wiele razy ochrzczony słyszy te słowa, to jednak nie każdy w jednakowym stopniu bierze je sobie do serca.
Wielu ochrzczonych poddaje się wątpliwej nadziei: jakoś tam będzie.
Ale, nie zapominajmy, że nadzieję trzeba budować na rzetelnych fundamentach.
A tym rzetelnym fundamentem jest
- wierność temu, co mówi Bóg
- nieustanna troska o jedność z Bogiem
- niepogodzenie się ze złem w sobie
- i podejmowanie ciągle od nowa walki z najmniejszym grzechem.
Zbawienie otrzymują ci, którzy naprawdę chcą być świętymi, i choć ulegają słabościom, ale nigdy zła nie pochwalają. Nigdy za złem się nie opowiadają.
Ani nigdy zła nie radzą.
5. Kochani!
Iluż tak ludzi żyjących na ziemi – ma takie dążenia?
Iluż tak postrzega życie?
Iluż ku temu zmierza?
Iluż tak szuka zbawienia?
Dlatego Kościół dziś się modli: Królu narodów, przyjdź i zbaw człowieka…
Modli się dziś za tymi, którzy przez chrzest zjednoczyli się z Bogiem i podjęli trud pogłębienia tej jedności, aby z tej drogi nie zeszli.
Modli się za tych, którzy mówią, że wierzą, ale nie żyją tym, co Jezus mówi.
Ogarnia modlitwą zmarłych, którzy za swoje grzechy cierpią w czyśćcu.
6. Ta modlitwa Kościoła jest na pewno potrzebna tym, którzy za życia na ziemi:
- nadużywali alkoholu, żyli w gniewach i w nienawiści, nie korzystali ze spowiedzi, albo tylko okazjonalnie, rzadko przyjmowali Komunię św., nie cenili sobie Mszy św., nie modlili się, lekceważyli grzech, naukę Kościoła, gardzili swymi rodzicami, kradli, żyli w grzechach nieczystych, dopuścili się śmierci niewinnych dzieci, poniewierali bliźnimi, oczerniali ich i pozbawiali dobrego imienia.
- tym, którzy nie czynili dobra, nie świadczyli miłości, nie byli sprawiedliwi, nie szanowali bliźnich i ich nie kochali.
- tym, co sprofanowali sakrament małżeństwa, nie przekazali wiary, ani nie nauczyli dzieci żyć dla Boga i ludzi…
- tym, co sprzeniewierzyli się swemu powołaniu chrześcijańskiemu…
7. Czy wśród tych wymienionych, są z naszych rodzin?
Czy są wśród nich nasi parafianie?
Czy są osoby nam bliskie?
Tego nie wiemy…
Dlatego, co roku podejmujemy modlitwę za naszych bliskich zmarłych, aby wyprosić dla tych, co cierpią, miłosierdzie Boże.
Ta nasza modlitwa pięknie wkomponowuje się w modlitwę Kościoła.
Jest ona bardzo wyrazista, gdyż tą modlitwą jest Msza św., która jak wiemy jest najskuteczniejszą pomocą dla zmarłych.
Od tamtego roku, podjęliśmy jeszcze jedną inicjatywę związaną z naszą modlitwą, a mianowicie mamy ze sobą lampiony, które zapalamy od Paschału, który jest znakiem Chrystusa i zanosimy je na groby.
Ten zapalony lampion jest znakiem, że my mamy Chrystusa w sercu, ale pragniemy, aby Chrystusa mieli także ci, którzy już Go przyjąć na ziemi nie mogą, bo od nas odeszli.
Idąc nad grób: ojca, matki, dziecka, brata, siostry, dziadka, babci, z zapalonym lampionem w ręku modlimy się: Królu narodów, przyjdź i zbaw, tego nad którego grobem stoimy.
8. Przez taką postawę pomagamy zmarłym, a sami przygotowujemy się do naszej śmierci.
Sami dla siebie upraszamy łaskę dobrej śmierci.
Sami przygotowujemy się do naszej śmierci.
Niech Maryja, przez którą zanosimy dzisiejszą modlitwę oręduje za zmarłymi i za nami. Amen