Homilia
wygłoszona 16 maja 2003 w Warszawie,
podczas uroczystej mszy świętej w Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli
Ojcze Święty, proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą we Mnie wierzyć... proszę, aby byli jedno... chcę, aby byli ze Mną
Tymi słowami modlił się Jezus we Wieczerniku podczas ostatniej wieczerzy. Można powiedzieć, że w tej modlitwie zanoszonej do Ojca wypowiedział to, na czym Mu najbardziej zależało. Powiedział wobec uczniów o co powinni się troszczyć. Ojcze, aby byli jedno w Nas, aby świat uwierzył, aby świat poznał... żeś Ty Mnie posłał... Apostołowie po Zesłaniu Ducha Świętego wyszli z wieczernika i w jedności świadczyli o Jezusie, posłanym przez Ojca. Ta jedność we wspólnocie uczniów była sprzyjającym czynnikiem w rozwoju chrześcijaństwa. Tam gdzie były zalążki podziału, postawa była taka o jakiej nam mówiło pierwsze czytanie z pierwszego listu św. Pawła do Koryntian: Upominam was bracia, aby nie było między wami rozłamów, byście byli jednego ducha i jednej myśli...
Ekscelencje, Księża Biskupi!
Najdostojniejszy Ojcze Rektorze!
Drogi Ojcze Proboszczu wraz z współbraćmi z
zakonu św. Ignacego Loyoli!
Czcigodni bracia współbracia kapłani
diecezjalni!
Ukochani bracia i siostry w Chrystusie,
czciciele św. Andrzeja Boboli!
Dziś, gdy oddajemy cześć św. Andrzejowi
Boboli, męczennikowi - przypominamy sobie podczas mszy św. - słowa modlitwy
Jezusa zanoszonej we wieczerniku o jedność wśród Jego wyznawców. Czynimy to
dlatego, że patron dnia dzisiejszego, pracował na rzecz jedności wśród
chrześcijan. Kapłan Bobola zdawał sobie z tego sprawę, że tylko jedność wśród
chrześcijan jest przekonywującym argumentem wobec tych, co nie wierzą. Widział
dramat podzielonego Kościoła, dlatego włączył się w naprawianie tego, co
zniszczyli przodkowie. A włączył się w duchu Ewangelii.
Dla jezuity Andrzeja Boboli najważniejsze było
zbawienie każdego człowieka. I gdy znalazł się na placówkach, gdzie dostrzegał
zaniedbania w tej dziedzinie - czynił wszystko, aby ludzi przyprowadzić do
Boga. A, że w tej pracy był bardzo gorliwy i sumienny, otwarty i miły dla
ludzi, pokorny i nie potrzebujący wygód - wzbudzał podziw i ogólny szacunek nie
tylko u katolików, ale i u prawosławnych. Zdarzało się nawet, że prawosławni
przechodzili na katolicyzm, co wywoływało sprzeciw u niektórych prawosławnych
popów. Doszło nawet do tego, że owa postawa stosowana w pracy duszpasterskiej
przez św. Andrzeja Bobolę, doprowadziła go do męczeńskiej śmierci. Śmierci,
którą zadali mu Kozacy. O tej śmierci Pius XII w encyklice INVICTI ATHLETAE
CHRISTI napisał: Wzdryga się dusza na wspomnienie wszystkich tych mąk, które
bohater Chrystusowy z niezłomnym męstwem i nieugiętą wiarą przecierpiał.... W
tej męce dorównał Męczennik polski najchlubniejszym zwycięzcom, jakich czci
katolicki Kościół.
Kochani!
Św. Andrzej Bobola to wielki i przekonywujący
Święty, którego świętość jest ciągle odkrywana. I choć jest wielki i
przekonywujący w swej świętości życia - to jednak jest to Święty, który budzi
wiele pytań. Pytań, gdy zapoznajemy się z jego życiorysem. Pytań, gdy chodzi o
jego kultu. Trzeba powiedzieć, że św. Andrzej Bobola jest to święty, który nie
jest przez wszystkich akceptowany. Dlaczego? Bo świętość Andrzejowa jest wyjątkowa
i niepowtarzalna. Jego świętość jest bardzo zakorzeniona w Chrystusowym Krzyżu.
Potwierdził ją wiernością, męstwem i wielką miłością Boga i ludzi w obliczu
przeciwności. A miał tych przeciwności nie mało. Jednak one go nie zniechęciły,
ani nie załamały. Przeciwności wyznaczyły mu drogę do kaplicy zakonnej, gdzie
na adoracji Najświętszego Sakramentu poznawał oblicze Jezusa. Przeciwności
zaprowadziły go do Maryi, której zawierzył siebie i wszystko czym żył i co
czynił. To podczas spotkań z Jezusem i w bliskości Maryi nauczył się
ewangelicznych postaw, które zadziwiały ludzi. Świętość jaką realizował Andrzej
Bobola w tamtych czasach, nie była łatwa do zrozumienia. Była to świętość w
bliskości Ludu Bożego. Świętość wyrażona wielką troską, by wszyscy byli zbawieni.
To z powodu tych ludzi, uwikłanych w grzechy i problemy moralne, kapłan Bobola,
opuszczał klasztor na długie tygodnie a nawet miesiące i ewangelizował. I
takiej pracy Bóg błogosławił. Były bardzo liczne nawrócenia. Stąd zrodził się
chlubny tytuł duszowchwat.
Bracia i siostry!
Świadectwem życia, apostolską gorliwością i
chwalebnym męczeństwem zachwycony był Pius XI, który Andrzeja kanonizował i
przekazał jego relikwie Polakom, oraz Pius XII, który z racji 300 rocznicy
męczeńskiej śmierci św. Andrzeja Boboli w 1957 roku napisał wspomnianą
encyklikę. W pierwszych słowach tego dokumentu czytamy: Jest naszym gorącym
pragnieniem, żeby wszyscy po całym świecie uczestnicy chlubnego miana
katolików, a zwłaszcza ci synowie ukochanej przez nas polskiej ziemi, dla
których niezwyciężony bohater Chrystusowy Andrzej Bobola jest chlubą i
wspaniałym wzorem chrześcijańskiego męstwa, .... pobożnym sercem i umysłem
rozważyli jego męczeństwo i jego świętość. Nie chcemy więc pominąć tej
pamiętnej chwili, która złotymi zgłoskami zapisana jest w rocznikach Kościoła,
żeby nie wspomnieć o jego życiu i cnocie i ... nie wskazać w nim przykładu,
który by każdy .... mógł obrać za przedmiot naśladowania.
Otóż - czy nie nadszedł czas w naszej Ojczyźnie,
aby owe pragnienie Papieża z większą gorliwością zacząć realizować?
Teraz, gdy św. Andrzej Bobola jest patronem
Polski trzeba uczynić wszystko, aby przybliżać tą postać synom polskiej ziemi,
by pobożnym sercem i umysłem rozważali jego męczeństwo i świętość.... i wskazywać
w nim przykład każdemu do naśladowania.
A jest co wskazywać, bo jest to świętość, która błyszczy - jak napisał Pius XII.
Od niego można się uczyć:
- jak dorasta się do prawdziwej wiary
- w jakich okolicznościach dojrzewa w człowieku
cnota męstwa
- jak uczyć się miłości
- jak szukać świętości pośród przeszkód i
trudności
- co jest najważniejsze w apostolstwie.
Papież Piusa XII napisał, że wszyscy wierzący w Chrystusa powinni od św. Andrzeja Boboli uczyć się życia chrześcijańskiego, ale zaznacza, że przede wszystkim tą naukę od Świętego powinni pobierać synowie polskiej ziemi. Skoro bowiem Andrzej Bobola z ich narodu wyszedł - napisze Papież- Niechże więc idąc za jego świetlanym przykładem nadal bronią ojczystej wiary..., żeby Polska zawsze wierna była dalej "przedmurzem chrześcijaństwa". Zdaje się bowiem wskazywać historia,.. że Bóg tę właśnie rolę narodowi polskiemu przeznaczył. Niechże więc mężnym i stałym sercem usiłują tę rolę wypełnić, unikając wrogich podstępów i zwalczając przy pomocy łaski Bożej wszystkie przeciwności i próby.
W dzisiejszych czasach, w te słowa zawarte w
encyklice Piusa XII, trzeba wczytać się wiernym Kościoła w Polsce z głębokim
zamysłem i rozwagą. Czynić tak należy dlatego, że na początku nowego wieku
zwraca się uwagę wierzącym w Polsce na postać św. Andrzeja Bobolę, przez
ogłoszenie go patronem Polski. Ta decyzja, nie jest przypadkowa. Wydaje mi się,
że jest to głos Boga do narodu polskiego ... do narodu, który chlubi się
chrześcijańską wiarą.
W tym patronacie nad Ojczyzną, chodzi o coś
więcej niż o szukanie miejsca św. Andrzejowi wśród najważniejszych polskich
świętych. Ten patronat Andrzejowy jest mocno wpisany w plany Boże wobec naszej
Ojczyzny. Ojczyzny, która jest miła Bogu, o czym Pan Jezus zapewnił nas przez
świętą siostrę Faustynę. Szczególnie Polskę umiłowałem, a jeżeli posłuszna
będzie Mojej woli, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra,
która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje.
Ten patronat św. Andrzeja nad Ojczyzną naszą
trzeba widzieć w kontekście wydarzeń jakie miały miejsce w naszej historii na
początku XX wieku. Otóż w 1938 roku Pius XI przekazał Polsce relikwie św.
Andrzeja Boboli. Jakież to było wtedy świętowanie, gdy relikwie Świętego
powracały do Polski. Przyjmowana wtedy św. Andrzeja Bobolę z największymi
honorami.
Widziano w nim wielkiego opiekuna i orędownika
Ojczyzny. Już wtedy nazywano go patronem Polski. Z czasem obecność relikwii w
Ojczyźnie okazała się zbawienna. Gdy nadeszły trudny okres II wojny światowej,
a potem panowania totalitarnej władzy - dla wielu wierzących św. Andrzej w
znaku świętych relikwii był umocnieniem.
I oto teraz inny czas, rok 2002, papież Polak
Jana Pawła II czyniąc go patronem Polski, kieruje myśli Polaków na św.
Andrzeja, w tym szczególnym momencie dziejów, gdy decyduje się przyszłość
Polski. Wszyscy wiemy, co mam na myśli używając tych słów, dlatego nie będę
rozwijał tej myśli.
Obyśmy tylko umieli tą decyzję Papieża dobrze
odczytać w kontekście tej decyzji, którą mamy podjąć. Obyśmy mieli odwagę iść
za tym, co odkryjemy. Gdy głos Pana usłyszymy, nie zatwardzajcie serc.
Kochani bracia i siostry!
Wypowiadam te słowa w Stolicy mojej ukochanej
Ojczyzny, jako pielgrzym kochający św. Andrzeja Bobolę. Przybywam tutaj ze
Strachociny, parafii z archidiecezji przemyskiej, miejsca w którym dane mi jest
zaprowadzać kult św. Andrzeja Boboli.
Jest to miejsce w którym: znów o sobie
przypomniał św. Andrzej. Być może, że dla wielu ludzi owe wydarzenia w
Strachocinie wydają się nieistotne. A ja po kilkunastu latach mocno wierzę, że
te słowa przekazane mi: Jestem św. Andrzej Bobola. Zacznijcie mnie czcić w
Strachocinie - były jego słowami.
W obecnym czasie Strachocina staje się miejscem
bardzo licznych pielgrzymek, a wierni składają wiele próśb. Wśród nich są też i
takie podziękowania, choćby z marca tego roku:
- Święty Andrzeju Bobolo przed dwoma laty, kiedy
moja żona przeszła poważną operację onkologiczną, przybyłem do ciebie, aby w
sanktuarium strachocińskim prosić Boga o przywrócenie jej zdrowia za twoją
przyczyną. Dziś czuje się dobrze.
Dziękuję za to i proszę o dalsze wstawiennictwo
i opiekę. (wierny sługa) - Dziękuję św. Andrzeju Bobolo za cudowne uleczenie
mnie z raka piersi. (lekarz)
- Dziękuję ci św. Andrzeju za to, że uratowałeś
moją córkę od śmierci i mogła urodzić szczęśliwie wnuka. Nadal proszę cię o
opiekę nad nią i cała rodziną (twoja niegodna służebnica)
Moi drodzy!
Dzielę się dziś w tym miejscu, tak bardzo drogim
mojemu sercu tym, co jest moim osobistym doświadczeniem. Wczoraj, gdy w
Strachocinie na spotkanie ze św. Andrzejem przybyli w pielgrzymce członkowie
Domowego Kościoła z wielu parafii - w kazaniu starałem się dać im odpowiedź na
pytanie: dlaczego tak bardzo zależy mi na tym, by ludzie pokochali św.
Andrzeja? I jednym z powodów był ten o którym pisze Jan Ap. To wam
oznajmiamy.., co ujrzeliśmy własnymi oczami... cośmy ujrzeli i usłyszeli,
abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami" (1J.1.1.3). Tak, nie mogę nie
mówić o tym co widziałem i co usłyszałem.
Dziś, dziękuję w tym sanktuarium na Mokotowie
Bogu za św. Andrzeja Boboli i za wszystko co za jego przyczyną dzieje się w
Kościele w Polsce.
Pragnę wyrazić wielką także wdzięczność Ojcom
Jezuitom, za to, że gdy podzieliłem się z nimi przeżyciami o tajemniczych
spotkaniach ze świętym Andrzejem Bobolą - przyjęli je z wiarą i życzliwością. Wyrazem
odczytanego pragnienia Świętego, były przekazane do parafii relikwie.
Na koniec życzę Państwu zaprzyjaźnienia się z
naszym wielkim świętym Rodakiem, i aby ta przyjaźń nieustannie się pogłębiała.
Życzę Wam, byście doświadczyli jego obecności.
Ciebie św. Andrzeju Bobolo proszę, dopomóż nam
pokochać i naśladować Jezusa, kochać Kościół, a Ojczyznę naszą miej zawsze w
szczególnej opiece...
Niech Bóg będzie uwielbiony w tych wszystkich,
którzy cię kochają...
Amen.